Jako logopeda wykształcony w Polsce, lecz od kilkunastu lat zamieszkujący za granicą i pracujący z dziećmi dwu- bądź wielojęzycznymi z całego świata, bardzo często staję przed dylematem:
POLECAMY
- czy podążać za polską szkołą w logopedii, która często dąży do osiągnięcia perfekcji w posługiwaniu się mową i językiem (w tym wymowy podobnej do ojczystej) przez korekcję wszelkich odchyleń od normy językowej,
- czy respektować zalecenia wieloletnich badaczy dwujęzyczności z krajów zachodnich, którzy poddają terapii tylko te anomalie, które wpływają na skuteczność komunikacji?
Chciałabym powyższy dylemat rozważyć na przykładzie studium przypadku trójjęzycznego chłopca.
Dane z wywiadu
Chłopiec zgłosił się na zajęcia logopedyczne w wieku 6 lat w cele dokonania oceny poziomu rozwoju mowy w języku polskim. Mama chłopca martwiła się, że dziecko nie wymawia jeszcze polskiej, dziąsłowej głoski [r]. Chłopiec od urodzenia wychowuje się w Stanach Zjednoczonych. Oboje rodzice są Polakami i zawsze i wszędzie mówią do chłopca w języku polskim. Swój drugi język, czyli język angielski, chłopiec poznaje w swoim środowisku lokalnym (znajomi, sąsiedzi). Trzecim językiem dziecka jest język francuski, w którym chłopiec od czwartego roku życia odbywa edukację formalną w szkole francuskiej. Matka chłopca ocenia poziom rozwoju języka angielskiego u syna jako nieodbiegający...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Forum Logopedy"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych
- ...i wiele więcej!

Dołącz do 5000 + czytelników, którzy nieustannie pogłębiają swoją wiedzę z zakresu pracy z podopiecznym z zaburzeniami mowy.
Otrzymuj co 2 miesiące sprawdzone narzędzia do pracy dla logopedów i neurologopedów. Rozszerzaj swój warsztat pracy z podopiecznym z różnorodnymi zaburzeniami mowy.